ŁATWO jest zapomnieć – jeśli kiedykolwiek wiedziałeś – że Rosja i Stany Zjednoczone są oddalone od siebie o mniej niż trzy mile. lodowate wody Cieśniny Beringa (patrz mapa). Z amerykańskiej Little Diomede Island, która jest naprawdę bardzo mała, możesz wesoło pomachać lub krzywić się, w zależności od nastawienia, na rosyjskiej Wielkiej Wyspie Diomede. Little Diomede ma na sobie setkę Alaskanów, głównie Eskimosów; Big Diomede ma kilka obiektów wojskowych i kilku przejściowych rosyjskich żołnierzy. Kontynenty obu krajów są oddalone od siebie tylko o 55 mil (89 km). Dalekowzroczni lub zamgleni inżynierowie od dawna marzyli o zbudowaniu tunelu łączącego, który byłby tylko dwa razy dłuższy niż ten łączący Anglię i Francję.
Więcej dźwięku i podcastów na iOS lub Android.
Jednak te dwa regiony, połączone mostem lądowym, być może jako niedawno, bo 13 000 lat temu, czuli się tak, jakby byli na różnych planetach. Różnice między nimi, a może nawet ważniejsze, podobieństwa dają soczewkę, przez którą można spojrzeć na różne losy obu krajów.
Alaska to tętniący życiem stan z rosnącą populacją, brzęcząca gospodarka i energiczna demokracja – żartowanie z nadużyciami Demokratów wobec obecnego gubernatora, kochającego prezydenta Donalda Trumpa republikanina. Istnieje dumne poczucie państwowości federalnej (osiągnięte dopiero w 1959 r.), Które przeczy jego odległości od Waszyngtonu. Istnieje też znaczna mniejszość Eskimosów i innych rdzennych mieszkańców, którzy dobrowolnie domagają się większych praw kulturalnych i finansowych po pokoleniach dyskryminacji.
Z kolei Czukotka skurczyła się z 148 000 ludzi, gdy rozpadł się Związek Radziecki w 1991 r., do mniej niż 48 000 obecnie, i praktycznie na każdym froncie walczy. Jego standard życia jest znacznie niższy niż jego amerykańskiego odpowiednika za wodą. Jego rząd jest znacznie ściślej kontrolowany przez odległych szefów w odległej Moskwie – nawet dalej niż Alaska od Waszyngtonu. Gospodarka jest prawie całkowicie uzależniona od złota (zarządzanego przez firmę kanadyjską), węgla (zarządzanego przez firmę australijską) i skąpych dotacji z Moskwy. Miejscowej rdzennej ludności znacznie trudniej jest dochodzić swoich praw. Główne rosyjskie stowarzyszenie zostało zneutralizowane przez prezydenta Władimira Putina.
Pod koniec lat osiemdziesiątych XX wieku, w okresie największej nadziei, że „lodowa kurtyna” między dwoma starymi przeciwnikami stopi się pod ciepłym spojrzeniem Michaiła Gorbaczowa i Ronalda Reagana, kwitła przyjaźń między kanałami. Maleńkie nadmorskie miasteczko Nome na pograniczu Alaski, utworzone około sto lat wcześniej w gorączce złota, sięgnęło przez fale do Provideniya, najbliższego radzieckiego portu. W 1988 r. Grupa prominentnych mieszkańców Alaski na czele przez gubernatora stanu, w towarzystwie tubylców z Alaski (jak szczęśliwie nazywają siebie Alaskanie o przedkolumbijskim dziedzictwie), odbyli „lot przyjaźni” przez wąskie koryto morza z Nome do Provideniya, aby zapoczątkować nową erę współpracy w dziedzinie nauki, środowiska, handlu, kultury i dyplomacji.
Rozdzielone bliźnięta
Optymiści, zwłaszcza na Alasce, wciąż starają się ożywić tę przyjaźń. Ale dziś napotykają dwie przeszkody: rozbieżność losów między dwoma miejscami i ponowne pojawienie się kurtyny lodowej, pomimo pozornie jowialnego związku Trumpa z Putinem na Kremlu.
Punkt wyjścia relacja między kanałami w latach 80. polegała na przywróceniu ruchu bezwizowego dla rdzennych mieszkańców po obu stronach kanału. Wielu mówiło tym samym językiem. Wielu z nich to kuzyni, którzy nie spotkali się od 1948 roku, kiedy to zimna wojna zakończyła bratanie się po drugiej stronie cieśniny. Po 1988 roku odbyły się radosne spotkania i rozmowy o otwartych granicach.
Dwa półwyspy, które prawie ocierają nosy, mają wiele wspólnego. Ich klimat należy do najsurowszych na naszej planecie: temperatura na Czukotce spadła kiedyś do -61ºC. Sceneria po obu stronach to opuszczona, ale piękna mieszanka tundry, jeziora i góry, zamarznięta przez osiem miesięcy w roku. Czukotka to najmniej zaludniony obszar Ziemi, poza Antarktydą i obszarami Sahary.
Północna część Alaski jest prawie tak samo pusta, a klimat niewiele mniej brutalny. Region Cieśniny Beringa, patrząc na Provideniya, liczy około 20 000 mieszkańców. Wody przybrzeżne po obu stronach zamarzają przez większą część roku. Alaska należała do Rosji do 1867 roku, kiedy to Ameryka kupiła ją – jak głupio, jak wielu w Waszyngtonie wtedy szydziło – za jedyne 7,2 miliona dolarów.(To 125 milionów dolarów dzisiejszych pieniędzy, czyli mniej więcej tyle, ile dochody z szybów naftowych generują w ciągu czterech dni).
Istnieje wiele innych podobieństw. Nawet latem połączenia drogowe na zachodniej Alasce są prawie tak rzadkie, jak na Czukotce. Z Nome do Anchorage, handlowej stolicy stanu, oddalonej o 864 km, można podróżować tylko samolotem lub, jeśli masz wolny tydzień w lecie, drogą morską. Czukotka nie ma sieci drogowej na każdą pogodę, chociaż jej zimniki – zimowe pokryte lodem i śniegiem drogi – działają cudownie.
Po obu stronach cieśniny wieczna zmarzlina oznacza, że domy buduje się na krótkich palach, teoretycznie można je regulować, gdy grunt przesuwa się między długim mrozem a przemijającą odwilżą, oferując przechodniom widok niezgrabnych rur i śmieci pod spodem. Wieczna zmarzlina oznacza również, że niczego nie można łatwo zakopać ani ukryć, więc szereg odrzuconych samochodów, łodzi, lodówek i muszli klozetowych oszpeca wioski i otaczającą tundrę po obu stronach morza.
Posterunki Czukotki są szczególnie ponure . Provideniya, niegdyś brzęczący port z kilkoma tysiącami mieszkańców w jego okolicach, w tym baza wojskowo-morska, skurczyła się do około 2000. Miasto przypomina pękniętą muszlę. Nad dziurawą, błotnistą główną ulicą, w większości pozbawioną ruchu, góruje ogromna, szara, zrujnowana elektrownia węglowa z wybitymi oknami; zamyka się w lipcu lub sierpniu.
W mieście nie ma odpowiedniego hotelu, tylko korytarz pięciu pokoi z ogólnodostępnymi łazienkami na trzecim piętrze zrujnowanego bloku, do którego wchodzi się przez śmierdzącą, nieoświetloną, nieoznakowaną klatkę schodową . Jest tylko jedna maleńka restauracja o nazwie „Uyut” („Cosy”), dzielnie żyjąca zgodnie ze swoją nazwą, ale często pusta. Miasto jest obsługiwane przez ponure państwowe linie lotnicze. Twój korespondent był uwięziony przez trzy dni. „Miałeś szczęście, że to nie były dwa tygodnie” – powiedział wesoły miejscowy. 36-godzinna przejażdżka łodzią do Anadyr była jedyną alternatywą.
Natomiast Nome, nadal oficjalnie powiązany z Provideniya, kursuje znacznie częściej gładko, chociaż cierpi na niektóre z tych samych problemów – przerażająco zimny i długi zimowy klimat, nadmiar alkoholizmu i podobne odczucia wśród miejscowych Eskimosów, którzy stanowią ponad połowę 3700 mieszkańców miasta, że ich język i kultura są zagrożone. Brakuje mieszkań, a ścieki w niektórych odległych wioskach wciąż składają się z prymitywnych „wiader z miodem”.
Ale mimo że wciąż ma szorstki charakter miasta przygranicznego, Nome ma dobry hotel (należący do lokalnej rodzimej korporacji), kilka tętniących życiem restauracji (dwie należące do Koreańczyków), trzy stacje radiowe, pełne energii kościoły, wspaniałą bibliotekę i muzeum, lokalną gazetę Nome Nugget redagowaną przez parę pochodzącą z Niemiec , kilka sklepów legalnie sprzedających konopie indyjskie i dwie duże supermany arkets, jeden z nich należy do Kanady. Chociaż tubylcy Alaski byli kiedyś strasznie dyskryminowani (w sklepach i karczmach czasem widniały napisy „Żadnych psów ani Eskimosów”), obecnie prawa tubylców są energicznie promowane. „Jeśli jesteś rasistą w Nome” – mówi Diana Haeker, redaktorka „Nugget”, „Nie mieszkałbyś tu długo”.
Duży Boeing odrzutowiec lata tam iz powrotem do Anchorage, zapewniając łatwe połączenia na całym świecie. Wydajna prywatna lokalna linia lotnicza Bering Air lata codziennie przez cały rok nie mniej niż 32 wioski, niektóre z nich małe, w regionie Cieśniny Beringa. Żarliwy burmistrz Nome, Richard Beneville, pierwotnie nowojorczyk, ma nadzieję na federalną inwestycję w wysokości 500 milionów dolarów w rozwój portu w Nome, ponieważ staje się on coraz bardziej lodowaty – wolne, ponieważ temperatury Arktyki rosną, a statki wycieczkowe coraz częściej przepływają obok.
Po obu stronach cieśniny zagrożenia dla miejscowego stylu życia są podobne. Na Czukotce około 14 000 Czukczów poluje na wieloryby i morsy lub stado reniferów. Kolejne 1500 lub więcej Tak ik również żyją głównie poza morzem, dzieląc wiele wierzeń i języków swoich innych ludów Eskimosów z północnej Alaski, Kanady i Grenlandii.
Upadek Związku Radzieckiego w 1991 r. rzucił cały region Czukotki najgłębsze przygnębienie, a nawet głód, gdy dotacje wyschły, administracja rozpadła się, a większość etnicznych Rosjan, którzy stanowili większość ludności wraz z ukraińskimi braćmi, została usunięta. Obecnie wielu Rosjan podpisuje umowy z pensjami dwu- lub trzykrotnie wyższymi niż w zachodniej Rosji z powodu trudności, a po kilku latach wraca do domu. Inni zostają, ponieważ uwielbiają wyzwania związane z życiem w odludnej, ale pięknej dziczy i wyrażają tego samego ducha pogranicza, połączonego z patriotyzmem, co ich odpowiednicy na Alasce.
Od Czukotki po Chelsea
Chukotka została uratowana przed katastrofą przez miliardera zajmującego się minerałami, który jest obecnie właścicielem Chelsea Football Club. Roman Abramowicz został wybrany na członka rosyjskiej Dumy państwowej z ramienia Czukotki w 1999 r., A następnie był gubernatorem od 2001 do 2008 r. Po dekadzie nadal jest czczony w regionie.Kiedy Abramowicz przybył, był tak przerażony trudną sytuacją swoich wyborców, że przelał 2 miliardy dolarów z gotówki swojej lub swojej firmy, zapewniając odrobinę zdrowia, edukacji, mieszkań, a nawet urządzeń sanitarnych zdesperowanej ludności.
Co dziwne, załamanie się sowieckiego systemu subsydiów i nagłe zakończenie jego często niezdarnych wysiłków, by zmienić pasterza reniferów i łowców wielorybów w homo sovieticus, wzmocniło tradycyjny sposób życia, ponieważ utrzymanie znów stało się jedynym środkiem przetrwania. Chociaż Międzynarodowa Komisja Wielorybnicza zakazuje polowań na wieloryby na całym świecie, wyłącza z tego ludność tubylczą po obu stronach Cieśniny Beringa, pozwalając im na utrzymanie kwot na utrzymanie. Zimą ludzie przeżywają głównie dzięki mięsie wielorybów i morsów.
Łowcy otrzymują od państwa zapasy sprzętu, benzyny, a czasem pensje, ale mimo to wielu ludzi odpływa do Anadyr lub zachodniej Rosji – lub upada w lenistwo i alkoholizm. Twój korespondent musiał czekać dzień na pojawienie się łowcy gwiazd z wioski. Wyjaśnienie było nijakie rzeczowe: „On pije”. Według Rosyjskiego Czerwonego Krzyża średnia długość życia mężczyzn w latach 90. spadła do 34. Dwa lata temu rosyjski minister zdrowia określił wskaźnik alkoholizmu Czukotki na prawie sześciokrotnie wyższy niż w innych częściach Rosji, co samo w sobie nie jest wzorem trzeźwości.
Długa, ciężka zima
Niektórzy próbują pokonać swoje demony. Na spotkaniu Anonimowych Alkoholików (AA) w Lorino, wiosce wielorybniczej na Czukotce, kilkunastu członków opisuje swoje wysiłki. Niektórzy są nieśmiali, inni są chętny do dzielenia się. Nastrój jest ciepły. Jak mówi rosyjskie przysłowie, wśród łez jest śmiech.
Jeden z uczestników, łowca wielorybów z blizną na twarzy, opowiada, jak walczy, by być uczciwym, aby mieć bezalkoholowe, lepsze życie. Inna, uderzająca Rosjanka po czterdziestce, która przyjeżdża z Moskwy z Czerwonym Krzyżem, opisuje odkupieńczą radość w jej życiu od czasu wyrzeczenia się butelki. Troje przyjaźnie znudzonych dzieci w wieku od pięciu do ośmiu lat stary, wylegiwać się z braku opiekunek. Na ścianie portret pana Putina l okropnie w dół.
Tubylcy zachodniej Alaski cierpią z powodu wielu tych samych problemów, zwłaszcza alkoholizmu i biedy: Anchorage, handlowa stolica Alaski, organizuje nie mniej niż 33 spotkania AA. Tak samo walczą o zachowanie swojej kultury i języka, które kiedyś chrześcijańscy misjonarze próbowali zniszczyć. Coraz więcej mówi tylko po angielsku.
W Nome burmistrz opłakuje tragiczny brak odpowiednich mieszkań. W pół tuzinie wsi w Cieśninie Beringa nie ma odpowiednich ścieków. Średnie dochody tubylców są nadal znacznie niższe od dochodów białych mieszkańców Alaski. Przy 15% populacji Alaski są oni niedostatecznie reprezentowani w legislaturze stanowej, z czterema na 40 w izbach stanowych i dwoma z 20 senatorów stanowych. Tylko jeden z radnych miasta Nome jest tubylcem. Ale prawa tubylców są znacznie bardziej szanowane niż kiedyś.
Niedawne porównawcze statystyki społeczne dotyczące Chukotkanów i Alaskańczyków są trudne do zdobycia. Dzieje się tak głównie dlatego, że Rosjanie po najbardziej wszechstronnej wspólnej analizie, Survey of Living Conditions in the Arctic (SLiCA), opublikowali w 2007 r. Jako projekt Rady Arktycznej, forum dla wszystkich ośmiu krajów arktycznych. Gdyby SLiCA został dziś ponownie zastosowany, Chukotka prawdopodobnie wypadłby jeszcze gorzej, ponieważ po odejściu filantropa Abramowicza nastąpiło poczucie dryfu.
Ostatni raport SLiCA ujawnił dramatyczną różnicę w postawach. Zapytani, jak bardzo byli zadowoleni ze swojego „wpływu na zarządzanie zasobami naturalnymi, takimi jak ryby, zwierzynę łowną, ropę naftową, kopalnie i środowisko”, 83% tubylców Chukotkanu odpowiedziało, że są niezadowoleni, w porównaniu z 32% tubylców Alaski w regionie Cieśniny Beringa. Tylko 4% rodzimych Chukotkanów było zadowolonych w porównaniu z 35% tubylców w Cieśninie Beringa. W bardziej wysuniętym na północ rejonie Alaski, spłukując ropą, 66% wyraziło zadowolenie.
Rdzenne Chukotkany były dwa i a -Pół razy większe prawdopodobieństwo odczuwania depresji. Około 97% z nich uważało samobójstwo za problem społeczny w porównaniu z 60% Alaskańczyków. Tylko jedna piąta Chukotków i połowa mieszkańców Alaski uważa, że ich zdrowie jest dobre. Dwa razy więcej tubylców Alaski, niż sądzili Chukotkans rdzenna kultura i historia były dobrze nauczane w szkole.
Zarobki na Alasce, dla ludzi ze wszystkich grup etnicznych, są znacznie wyższe niż na Czukotce, podczas gdy koszty utrzymania są dość podobne. Rosyjska federalna płaca minimalna w wysokości 174 USD miesięcznie wynosi ułamek Alaski minimum 1582 USD. Nawet jeśli rosyjski „współczynnik regionalny” zostanie zastosowany do płac Chukotkan, podnosząc wiele z nich do około 462 dolarów, aby zrekompensować trudności skrajnego północnego wschodu, płace na Alasce są przeważnie cztery lub pięć razy wyższe.
Ale najbardziej oczywistą różnicą jest dostęp do możliwości: Chukotka jest okropnie niedostępna, podczas gdy każdy obszar Alaski można dostać się za kroplą futrzanej czapki.Czukotka wciąż nie ma odpowiedniego połączenia z Internetem, nie mówiąc już o dobrej infrastrukturze.
Bez prawdziwych dróg po obu stronach, nieporównywalnie doskonała sieć linii lotniczych Alaski umożliwia każdemu łatwe przemieszczanie się. Alaska ma ponad 8200 licencjonowanych pilotów, co stanowi najwyższy odsetek w jakimkolwiek stanie amerykańskim, być może na świecie. Na obrzeżach Nome zaparkowanych jest kilkadziesiąt prywatnych samolotów, a także flota Bering Air.
Gdyby ta sama swoboda powietrza istniała na Czukotce, perspektywy dla szeroko reklamowanej ekskluzywnej turystyki w regionie byłyby przekształcony. Ale Czukotka do niedawna była „strefą zamkniętą”, do której nawet obywatele rosyjscy mieli ograniczony dostęp. Kiedy zasugerowano, że małe prywatne samoloty przyniosą korzyści dla Parku Narodowego Beringia, który ma być wizytówką ochrony przyrody, lokalny przewodnik śmiał się: „Biurokraci nigdy na to nie pozwalaj ”. Miała na myśli wszechobecnych funkcjonariuszy Straży Granicznej, którzy podlegają następcy KGB.
Porównania Beringa
Inną dużą różnicą jest demokracja. Pomimo wysiłków Abramowicza, Czukotka jeszcze nie doszedł do siebie po prawie wieku represji politycznych i brutalnie prymitywnego komunistycznego zarządzania. Dzisiejsi urzędnicy zdają się na Putina. Jedyna gazeta regionalna, tygodnik Krainii Sever („Extreme North”), redagowana w Anadyrze, jest własnością państwa. Nie ma niezależnego radia ani prasy. Chukotkanie wybierają własnych przedstawicieli, ale główne ujęcia, w tym decyzje dotyczące wielkości i dystrybucji subwencji, są wzywani w Moskwie.
Za rządów Putina rosyjskie stowarzyszenia rdzennej ludności zostały pozbawione niepodległości. Skurcz moskiewski, którego narody nierosyjskie zażądają dalszej, a nawet pełnej autonomii, rozciąga się nawet na Czukotkę . Kiedy twoja korespondentka wyjaśniła profesorowi z Anadyr prawa do samostanowienia, jakie mają tubylcy Alaski, wykrzyknęła: „Dzięki Bogu, nie mamy tu nic takiego!”
Zachodnia Alaska jest wyraźnie weselsza . Pomimo swojej izolacji jest społeczeństwem otwartym. Nome ma żywą radę z uprawnieniami do podnoszenia podatków. Los rdzennych mieszkańców Alaski, choć wciąż daleki od powszechnego szczęścia, został zmieniony przez ustawę Alaska Native Claims Settlement Act z 1971 roku, która rozdzieliła prawie 1 miliard dolarów odszkodowania za przeszłe krzywdy i przydzieliła jedną dziesiątą terytorium stanu bezpośrednio tubylcom. Niektóre z 13 rodzimych korporacji na Alasce twardo targują się z ropą i innymi firmami.
To tragedia dla Czukotki, że po raz kolejny odcięto ją od Alaski. W obecnym klimacie politycznym kurtyna lodowa już wkrótce się nie stopi. Pewnego razu gubernator Abramowicz powiedział swojemu odpowiednikowi po drugiej stronie wody, że chciałby naśladować model Alaski. Gdyby tylko. ■
Ten artykuł pojawił się w sekcji międzynarodowej wydania drukowanego pod nagłówkiem „Tak blisko i tak daleko”