Hannah, studentka ostatniego roku na prywatnym uniwersytecie w Nowym Jorku, nie przychodzi do głowy ani jeden semestr, kiedy kupowała wszystkie potrzebne jej książki na zajęcia . „Nawet kiedy studiowałam za granicą”, powiedziała, „nie było sposobu, abym przebrnął przez semestr bez wpłacenia ponad 500 dolarów na podręczniki, na które mnie nie było stać”.
Więc ich nie kupiła. W tym semestrze Hannah, która poprosiła o nieujawnianie jej nazwiska ze względu na ochronę prywatności, znalazła większość potrzebnych jej książek w Scribd, usłudze subskrypcji e-booków. „Wykorzystałam moją bezpłatną wersję próbną, aby wykonać prawie całą moją pracę przez semestr i zrobić zrzuty ekranu rzeczy, aby mieć dostęp do wszystkiego po zakończeniu okresu próbnego” – powiedziała. Jeśli nie mogłaby ich tam znaleźć, poradziłaby sobie bez .
Czesne Hannah i mieszkanie są pokrywane przez stypendia, ale ona musi korzystać z kredytów studenckich, aby opłacić ubezpieczenie zdrowotne; inne artykuły pierwszej potrzeby, w tym podręczniki, płaci z własnej kieszeni. pakiet pomocy finansowej nie wystarcza na pokrycie najpotrzebniejszych rzeczy. Jej sytuacja nie jest niezwykła: raport z 2014 r. grupy badawczej interesu publicznego wykazał, że dwie trzecie ankietowanych uczniów pominęło zakup lub wypożyczenie niektórych wymaganych materiałów szkoleniowych, ponieważ nie mogli nie stać ich na to.
Wydawcy podręczników ze swojej strony zaczęli przyznawać, że podręczniki i inne materiały szkoleniowe stały się tak drogie, że niektórych studentów po prostu na nie nie stać, nawet jeśli oznacza to, że ich oceny ucierpią w rezultacie. Wydawcy twierdzą że nowe technologie, takie jak podręczniki cyfrowe i usługi subskrypcji w stylu Netflix, sprawiają, że podręczniki są bardziej dostępne dla wszystkich. Ale zwolennicy przystępności twierdzą, że jeśli ktoś jest winien temu, że koszty podręczników wzrosły o ponad 1000 procent od lat 70., to wydawcy – i, jak twierdzą zwolennicy, te nowe technologie są próbą wydawców, aby utrzymać kontrolę nad branżą, podczas gdy ukrywając to jako reformę.
Dlaczego podręczniki kosztują tyle samo, ile kosztują
Rozmowy na temat przystępności uczelni zwykle koncentrują się na czesnym i nie bez powodu – na kosztach uczęszczanie do college’u w Stanach Zjednoczonych wzrosło o 63 procent w latach 2006-2016, według raportu Bureau of Labor Statistics. W porównaniu z czesnym, które może kosztować studentów spoza stanu na uniwersytetach publicznych nawet 26 000 USD rocznie lub ponad 40 000 USD w niektórych prywatnych uczelniach, kwota pieniędzy, jaką studenci wydają na takie rzeczy, jak podręczniki, może wydawać się znikoma.
Jednak ceny podręczników również gwałtownie wzrosły w ciągu ostatniej dekady: według raportu BLS koszty podręczników wzrosły o 88 procent w latach 2006-2016. College Board sugeruje, aby uczniowie co roku przeznaczali 1200 dolarów na książki i inne materiały szkoleniowe, co może być wygórowaną kwotą dla uczniów ze środowisk o niskich dochodach.
Nie wszystkie podręczniki są sobie równe, i nie wszystkie podręczniki mają jednakową cenę. Książki na przedmioty humanistyczne, takie jak historia sztuki, zwykle kosztują mniej niż te na kursy STEM (nauki ścisłe, technologia, inżynieria i matematyka), takie jak chemia czy rachunek różniczkowy. (Scott Virkler, dyrektor ds. Produktu w grupie szkolnictwa wyższego w McGraw-Hill, powiedział mi, że książki do „kursów ilościowych” zwykle kosztują więcej, ponieważ „sama treść kosztuje znacznie więcej w tworzeniu i utrzymaniu” niż w przypadku innych rodzaje kursów.)
Niektórzy profesorowie w ogóle nie przypisują podręczników, zamiast tego decydują się na wypełnienie swojego programu nauczania kombinacją artykułów z czasopism i innych tekstów, z których niektóre kosztują , z których niektóre nie. Dzięki pojawieniu się podręczników, które są dostarczane w pakiecie z kodami dostępu online – jednorazowym hasłem, które daje uczniom dostęp do dodatkowych materiałów, a w niektórych przypadkach do pracy domowej – inni profesorowie mogą polegać na jednym podręczniku do prawie wszystkiego.
Jednak z reguły kwoty, które studenci mają wydać na materiały szkoleniowe, szybko przekroczyły stopę inflacji od lat 70-tych. Zwolennicy przystępności wskazują na dwa główne czynniki stojące za tym: brak konkurencji w branży wydawniczej szkolnictwa wyższego oraz fakt, że to profesorowie, a nie studenci, ostatecznie decydują, które teksty zostaną przydzielone. Według raportu PIRG z 2016 r. Czterech głównych wydawców – Pearson, Cengage, Wiley i McGraw-Hill – kontroluje ponad 80 procent rynku. Główni wydawcy mają również tendencję do „unikania publikowania książek z dziedzin, w których ich konkurenci odnieśli sukces”, co w rezultacie ogranicza profesorom możliwość wyboru tego, co przypisać.
Cyfrowe podręczniki, zwłaszcza te, które mają kody dostępu, przyczyniły się również do wzrostu kosztów.Kiedy uczniowie kupują podręcznik, płacą nie tylko za oprawę i strony, ale także za badanie, redagowanie, produkcję i dystrybucję książki.A kiedy ta książka zawiera kod dostępu, płacą również za opracowanie – i, jak sama nazwa wskazuje, za dostęp do – wszelkiego rodzaju materiałów uzupełniających, od lekcji po filmy wideo i zadania domowe.
Kody dostępu, jak zauważa raport PIRG, również podcinają rynek odsprzedaży. Ponieważ kodów można użyć tylko raz, książki są bez nich bezwartościowe. Mogą również uniemożliwić uczniom skorzystanie z innych sposobów oszczędzania kosztów, takich jak dzielenie się książką z kolegą z klasy.
Kaitlyn Vitez, dyrektor kampanii szkolnictwa wyższego w PIRG, powiedziała mi, że spotkała studentów, których nie stać na to kupuj książki z kodami dostępu, nawet jeśli wiedzą, że ucierpią na tym ich oceny. „Jedna studentka na University of Maryland musiała zdobyć kod dostępu o wartości 100 dolarów, aby odrabiać pracę domową, i nie było jej na to stać, a to było 20 procent jej oceny” – powiedział Vitez. na wszystko inne, aby nadrobić zaległości w odrabianiu lekcji. ”
„ Na podstawowym poziomie ”- powiedział Vitez -„ nie powinieneś płacić za odrabianie lekcji za zajęcia, które już opłaciłeś czesne za. Nie powinieneś płacić za udział. ”
Czy podręczniki cyfrowe to krok w kierunku przystępności? A może są sposobem na dalsze ograniczenie możliwości uczniów?
Wydawcy podręczników twierdzą, że doskonale zdają sobie sprawę z trudności uczniów z zaopatrzeniem się w książki i robią postępy w kierunku ich przystępności. „Rynek przechodzi w tej chwili reset” – powiedział Virkler, dyrektor McGraw-Hill – „Ceny podręczników wymknęły się spod kontroli w ciągu ostatnich 10-15 lat. Około trzech lub czterech lat temu, około 2015 roku, ceny zaczęły znacznie spadać. Więc jesteśmy teraz w punkcie, w którym średnio przez semestr, przy pełnym obciążeniu kursu, materiały szkoleniowe kosztują około 240 do 250 dolarów ”.
Virkler i Nik Osbourne, starszy wiceprezes strategii w Pearson, obaj wskazywali na niedawny rozwój w branży, nazywany „dostępem włączającym”, jako krok w kierunku przystępności. Dostęp włączający jest w zasadzie sposobem na uwzględnienie kosztu materiałów szkoleniowych w opłacie za materiały kursowe, która jest pobierana przez uniwersytet. Według wydawców dostęp integracyjny pomaga utrzymać koszty materiałów na niskim poziomie, ponieważ istnieje niemal gwarancja, że studenci kupią te produkty. To trochę jak kupowanie hurtowe, ale podręczniki zamiast jedzenia. Na większości uniwersytetów, które używają usługa, za pośrednictwem McGraw-Hill, Pearson lub innego wydawcy, studenci muszą zrezygnować z programu, w przeciwnym razie są automatycznie zapisywani – z wyjątkiem Florydy, powiedział Virkler, gdzie muszą wyrazić zgodę.
„Znacząco obniża to cenę, ponieważ wiemy, że zdecydowana większość klasy faktycznie kupi materiały ”- powiedział mi Virkler. Osborn powiedział, że „w 99 procentach przypadków” studenci „mają możliwość rezygnacji”, ale decydują się tego nie robić ze względu na łatwość programu, która daje im dostęp do wszystkich materiałów szkoleniowych od momentu zapisania się na zajęcia. „Dokładnie tam, zanim jeszcze porozmawiamy o przystępności, ten uczeń ma teraz możliwość, od pierwszego dnia, być na zajęciach i mieć potrzebne materiały. Nie masz ucznia, który czekał dwa lub trzy tygodni na podjęcie decyzji w sprawie materiałów szkoleniowych ”. Osborn powiedział, że współczynnik rezygnacji z dostępu włączającego jest „niezwykle mały”.
Kristina Massari, dyrektor ds. Kontaktów z mediami i public relations w Cengage, powiedziała mi, że wydawca niedawno wdrożył usługa subskrypcji podręczników, która pozwala studentom płacić 179,99 USD rocznie za dostęp do każdego podręcznika Cengage, którego potrzebują. Zauważyła, że ta usługa często kosztuje mniej niż pojedynczy podręcznik.
Ale te pozornie niedrogie opcje mają pewne wady. Po pierwsze, są przeznaczone tylko do e-booków, co oznacza, że studenci nie mogą próbować odsprzedawać książek pod koniec semestru, aby spróbować odzyskać część wydanych pieniędzy. W niektórych przypadkach książki tracą ważność z końcem semestru; Osborn powiedział mi, że studenci mogą płacić dodatkowe opłaty za „stały dostęp”, jeśli chcą.
Vitez, zwolennik przystępności cenowej PIRG, powiedział mi, że usługi dostępu integracyjnego i subskrypcji podręczników nie są tak hojne, jak mogą wydawać wydawcy brzmią. „Integracyjne środki dostępu gwarantują większy udział w rynku” – powiedziała, ponieważ wiele z nich wymaga od uczniów rezygnacji zamiast wyrażenia zgody. I nic nie powstrzymuje garstki wydawców, którzy kontrolują większość rynku podręczników z podniesienia ceny abonamentu w dół.
Trident Technical College, największa szkoła techniczna w Karolinie Południowej, jest tego doskonałym przykładem. Instytucja ma umowę z firmą Pearson, która zobowiązuje ją do zagwarantowania 12291 zapisów dostępu włączającego w roku kalendarzowym 2019. Jeśli Trident nie osiągnie tego limitu, poinformował Post and Courier, Pearson może pobrać pełną cenę za materiały szkoleniowe.Uczelnia jest obecnie uwikłana w pozew wniesiony przez lokalnego sprzedawcę używanych książek za rzekome „oszustwo” wobec studentów i korzystanie z programu dostępu włączającego w celu ograniczenia studentom możliwości zdobywania książek gdzie indziej.
Według do księgarni, która podobno otrzymywała e-maile między profesorami, administratorami szkół i przedstawicielami Pearson za pośrednictwem Ustawy o wolności informacji, wielu uczniów nie mogło zrezygnować z dostępu włączającego, ponieważ ich zajęcia wymagały od nich dostępu do platformy cyfrowej MyLabsPlus firmy Pearson, na której uczniowie mają do przesyłania zadań. Zwolennicy wskazują na takie przypadki jako dowód na to, że dostęp włączający ma na celu utrudniać uczniom znajdowanie książek w innym miejscu – a nie, jak twierdzą wydawcy, pomagać im w uzyskaniu jak najlepszych materiałów za jak najmniejsze pieniądze.
Podręczniki open source: jak studenci walczą
Adwokaci studentów nie spodziewają się przejścia w kierunku naprawdę niedrogich materiałów szkoleniowych, które będą prowadzone przez wydawców. Inste reklamy, zachęcają profesorów do przyjmowania – i pomocy w tworzeniu – bezpłatnych podręczników typu open source. Kharl Reynado, senior na Uniwersytecie Connecticut i liderka kampanii PIRG w przystępnych cenach, powiedziała mi, że musiała zapłacić „ponad 500 dolarów” za książki i kody dostępu i zrezygnowała z kursów, ponieważ nie było jej na to stać ”. Miałam przyjaciół, którzy na początku semestru wydawali całe wypłaty tylko na koszty podręczników i mieli niewiele pieniędzy na pokrycie kosztów żywności, benzyny, a czasami, w skrajnych przypadkach, czynszu z tego powodu ”- powiedziała.
„Ściśle współpracujemy ze studentami i partnerami z kampusów, takimi jak UConn Library, aby promować otwarte podręczniki wśród różnych profesorów i kształcić studentów na temat ich opcji” – dodała.
Prawdziwym wyzwaniem jest przekonanie profesorów, którzy są ostatecznie odpowiedzialni za to, które książki są przypisane, do przyjęcia bezpłatnych opcji. Profesorowie nie przypisują książek od głównych wydawców ani książek z kodami dostępu, ponieważ chcą, aby uczniowie cierpieli – robią to, ponieważ więcej często jest to łatwiejsze.
Jak zauważył Vitez, in rosnąca liczba uniwersytetów zastępuje pełnoetatowych pracowników etatowych profesorami adiunktami. Adiunci, z których wielu to doktoranci, otrzymują wynagrodzenie za kurs, zazwyczaj nie otrzymują świadczeń i czasami dowiadują się, że prowadzą zajęcia na kilka tygodni przed rozpoczęciem semestru. Innymi słowy, niekoniecznie mają czas lub zasoby, aby spędzić lato na opracowywaniu planu lekcji lub współpracować z bibliotekarzami, aby znaleźć wysokiej jakości materiały, które nie będą kosztować uczniów.
Tu właśnie pojawiają się książki z kodami dostępu. Te książki są wyposażone w sprawdzone, wstępnie wybrane materiały dodatkowe i zadania domowe, które można ocenić online. Wymagają znacznie mniejszej inwestycji czasowej od niedopłacanych instruktorów. Są rozwiązaniem branży wydawniczej dla niegdyś bezpiecznej siły roboczej, która stała się coraz bardziej niepewna.
Rosnący koszt podręczników jest zatem oznaką jednego z największych paradoksów szkolnictwa wyższego: jak wszystko od czesnego przez mieszkanie po książki stają się droższe, ludzie, których zadaniem jest zapewnienie uczniom dobrego wykształcenia, są zmuszani do wykonywania większej ilości pracy za mniejsze pieniądze. Rezultatem jest świat, w którym zarówno studenci, jak i profesorowie walczą o przetrwanie.
Wspieraj dziennikarstwo objaśniające Vox
Każdego dnia w Vox staramy się odpowiadać na najważniejsze zadaje pytania i dostarcza Tobie i naszym odbiorcom na całym świecie informacji, które wzmacniają Cię poprzez zrozumienie. Praca Vox dociera do większej liczby osób niż kiedykolwiek, ale nasza wyróżniająca się marka dziennikarstwa wyjaśniającego wymaga zasobów. Twój wkład finansowy nie będzie stanowić darowizny, ale umożliwi naszym pracownikom dalsze oferowanie bezpłatnych artykułów, filmów i podcastów wszystkim, którzy ich potrzebują. Rozważ przekazanie datku do Vox już dziś, już za 3 USD.